Agnieszka z Poznania podzieliła się z nami swoją historią i pozwoliła na jej opublikowanie, aby dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi.
„Historia choroby i jak zaczęło się poprawiać …
Pierwszy rzut miałam najprawdopodobniej już 15 lat temu ale wtedy pozostawiono to bez diagnozy i z wielkim znakiem zapytania. Drętwienie twarzy, brak władzy w nogach, osłabienie, problemy z równowagą, depresją, wszystko to zrzucono na karb młodzieńczych wymysłów i tak dotrwałam aż do momentu urodzenia dziecka, poczym przez około rok czułam się bardzo osłabiona i całymi wieczorami spałam. W tej chwili choroba przeszła w postać wtórnie postępującą czyli rzuty już nie występowały tylko stale i równomiernie pogarszał mi się stan zdrowia.
Miałam problemy z równowagą, a po kilku epizodach podwójnego widzenia już stałe uszkodzenie wzroku, tak że przejście przez ulicę stawało się nie lada wyzwaniem i walką o życie, zwłaszcza wieczorem 😉 Doskwierało mi bardzo znaczne zmęczenie, często dezorientacja, dość znaczne już wspomniane kłopoty ze wzrokiem, drętwienie dłoni i nóg, okresowa niemoc w jednej z nóg i przemijające kłopoty z chodzeniem, choroba lokomocyjna i podwójne widzenie. Stale miałam też ograniczoną ruchomość lewej ręki, i nie potrafię nią wykonywać tak płynnych i precyzyjnych ruchów jak prawą. Czasem z dłoni, mimo trzymania przedmiotów wypadały mi one, tak jakbym nie czuła, że nie trzymam ich dostatecznie mocno. Wysypywanie cukru czy wylewanie kawy było więc na porządku dziennym;) Miałam problemy z równowagą, pamięcią krótkotrwałą i skupieniem się, bywało też, że zupełne luki w pamięci. Dołączyły się problemy z logicznym myśleniem.
Zaniechałam terapii Interferonem bo zwyczajnie nie byłam po nim w stanie pracować, ciągle byłam chora. Było to dla mnie o tyle bez sensu, że stanęłam przed wyborem – kolejne rzuty bez Interferonu albo lżejsze kolejne rzuty + objawy grypopodobne zupełnie wykluczające mnie z aktywności zawodowej. Do tego skutki uboczne typu uszkodzenie wątroby itp. Próbowałam różnych terapii tzw. alternatywnych począwszy od bioenergoterapii i biorezonansu po hipnozę. Sterydy szły w użycie coraz częściej….
Trzeba było spróbować czegoś innego… Więc spróbowałam 🙂 Plastrów LifeWave. Nawet nie tyle poleciła, co po prostu przywiozła mi je siostra i kazała używać 🙂 I zamiast zasnąć jak zwykle o 21.00 padając ze zmęczenia… sprzątałam mieszkanie do 5 nad ranem taki dostałam zastrzyk energii 🙂 Następny dzień to samo, fruwałam zamiast chodzić, trzeciego już biegałam 🙂 I tak kilkakrotnie, zawsze tak samo. Będąc bardzo sceptyczna do tych wszystkich terapii, które już przecież próbowałam … myślałam, że mam do czynienia z efektem placebo i wtedy wypytałam siostrę… która z powodzeniem stosowała te plastry (tylko innego gatunku) już od dawna u… koni. No i wtedy wiedziałam, że ciężko byłoby u konia uzyskać to placebo.
W tej chwili dalej stosuję te plastry dalej mam jeszcze większość tych objawów, które miałam ale z pewnością nabawiłam się dużej dawki energii a ostatnio… bardzo poprawiła mi się równowaga. Przejdę nawet po prostej linii. Znów mam na tyle kontrolę w nogach, że mogę tańczyć, a siadać musiałam kiedyś dosłownie pod byle pretekstem. Może dla kogoś to być naprawdę niewiele ale dla mnie to wyczyn na miarę wspięcia się na Mount Everest… Więc tylko czekam, kiedy poprawi mi się wzrok :)”
Jeśli chcesz skontaktować się z Agnieszką, prześlij swój list na naszą skrzynkę biuro@nanoteam.pl a my przekażemy go Agnieszce w celu kontaktu.